Zakup używanego samochodu osobowego – najczęściej stosowane „tricki” handlarzy cz. 5.

Sprostowanie – poprzedniej części, dotyczącej napraw blacharskich, omyłkowo dałem numerację „5”. Powinno być „4”. Za pomyłkę oczywiście przepraszam. Teraz czas na właściwy temat.

Rynek używanych samochodów osobowych w Polsce jest bardzo bogaty. Z uwagi na dużą konkurencje na rynku, sprzedawcy pojazdów mechanicznych wyspecjalizowali się w rozmaitych „trickach”.

Jeśli przeprowadzić ankietę wśród klientów komisów dotyczącą kwestii, z jakiego kraju I rejestracji zakupili auto, większość odpowie – z Niemiec. Ale czy tak jest naprawdę? Jak się okazuje, jest to kolejne sprytne zagranie naszych ulubionych mistrzów handlu „szrotem na kółkach”.

Jeśli wydaje wam się, że pochodzenie samochodu nie ma większego znaczenia, są Państwo w ogromnym błędzie. Każdy kraj cechuje pewna kultura zachowania na drodze, stan dróg oraz sposób jazdy. Dla potencjalnego klienta zakup auta z Niemiec zdaje się być najbardziej atrakcyjny, bo kraj naszych zachodnich sąsiadów kojarzy nam się z doskonałą jakością dróg oraz autostradami wielopasmowymi bez ograniczeń prędkości. Dlatego też często sprzedawcy samochodów używanych często „maskują” pochodzenie auta za pomocą niemieckich tablic. A dlaczego to robią? Parę zdań o kilku europejskich krajach i kulturze jazdy na ich terenie.

Ostatnio, mimo wszystko, przybywa aut używanych pochodzących z Francji. Pochodzenie auta z kraju nad Loarą o tyle trudno ukryć, że Niemieccy kierowcy nie specjalnie cenią auta produkcji francuskiej, przez co ciężko jest uwierzyć w użytkowanie pojazdu przez kierowcę zza Odry. Jeśli chodzi o Francje i sposób jazdy – pierwsze skojarzenia to chyba ciasne ronda z filmów w TV oraz wszędobylskie szkody parkingowe, wynikające z dużej ilości pojazdów i małej ilości miejsc parkingowych. Należy wspomnieć, że Francuzi nie specjalnie przywiązują uwagę do wyglądu zewnętrznego pojazdu. Dla nich liczy się komfort jazdy, a zewnętrzna estetyka schodzi na dalszy plan (w wielu przypadkach przejawia się to w działaniu pod tytułem „dopóki nie odpadło samo, to można tak jeździć”). Sens zakupu auta z Francuskim rodowodem jest dyskusyjny. Z jednej strony, na starcie należy się spodziewać pojazdu po naprawach blacharsko – lakierniczych. Dobrze, jeśli są to naprawy drobnych szkód parkingowych. Z drugiej strony, auta z kraju Muszkieterów oferują zwykle świetne wyposażenie w cenie pojazdów starszych, jeżdżących po drogach naszych najbliższych zachodnich sąsiadów.

Inny popularny kierunek sprowadzanych pojazdów to kraje Niderlandów – Belgia, Holandia, Luksemburg. Czego się spodziewać po większości aut z tego rejonu? Ano kłopotów rozmaitej maści. Otóż w kulturze tych krajów nie istnieje tak dobrze znane nam, Polakom, przywiązanie do pojazdów mechanicznych. Po prostu nie dba się o auta, jeździ się nimi póki nie stanie się coś, co sprawi, że dalej jeździć się nie da. Wtedy odstawia się auto na „szrot” i kupuje kolejne. Inna cenna informacja jest taka, że Holandia słynie z użytkowania rowerów, i nie jest to informacja nieistotna. Holendrzy, których drogi zwykle są dosyć wąskie, cenią sobie małe rozmiary swoich pojazdów. Stąd też na użytek prywatny kupują auta małe, miejskie. W razie potrzeby w rodzinie jest drugie auto w postaci dużego kombi lub vana, ale wykorzystywane jest raczej tylko na potrzeby dłuższych eskapad, i nie chętnie się je oddaje. Samochody klas kompaktowych – i wyższych – należą raczej do gatunku pojazdów wykorzystywanych w celach służbowych. A wiadomo jak to jest z pojazdem służbowym (słynne powiedzenie: „jaki samochód podjedzie pod każdy krawężnik? Służbowy…”).

Kolejne często odwiedzane miejsce przez Handlarzy samochodów to Wielka Brytania. O pojazdach z „wysp” na naszych drogach był już artykuł w związku z tzw. „przekładkami”, dlatego postanowiłem nie wspominać o tym po raz kolejny.

Następny często spotykany kierunek pochodzenia aut to Szwajcaria. Czemu ukrywać pochodzenie aut ze Szwajcarii? A bo zważywszy na cenę franka, zakup auta bez historii wypadkowej zwyczajnie się nie opłaca. Ponadto, większość pojazdów z kraju Helmetów jeździła w swojej historii użytkowej po drogach jakościowo zbliżonych do Polskich, co jakoś tak nieodzownie kojarzy się z problemami z układem zawieszenia pojazdu.

To tylko kilka głównych kierunków napływu aut używanych do naszego kraju. Wiemy już, czego możemy się spodziewać po kraju użytkowania pojazdu, ale jak zidentyfikować poprawnie miejsce prawdziwego pochodzenia pojazdu? Podstawowym krokiem jest sprawdzenie nr pojazdu (VIN) w jednej z darmowych aplikacji dostępnych w każdej wyszukiwarce internetowej. Wiele marek stosuje w kodzie tzw. miejsce przeznaczenia pojazdu, tj. kraj, na rynek którego auto zostało wyprodukowane (taka ciekawostka, istnieją modele, które wyposażeniem różnią się w zależności od miejsca przeznaczenia, np. opel astra I generacji w Polsce oferowany był zwykle bez klimatyzacji i elektrycznych szyb, tym czasem ta sama wersja wyposażenia w Niemczech miała co najmniej elektryczne szyby przednie i radiomagnetofon w standardzie). Warto też poszukać na samochodzie znaków naklejek z innych krajów. Rzadko się to zdarza, jeszcze rzadziej handlarze są w stanie przeoczyć tą niedogodność, ale jakaś tam szansa zawsze jest. W przypadku zakupów pojazdów o cenie wyższej niż 20 tys. zł warto jest wyłożyć kilkaset (podobno od 250 do 500) zł. na sprawdzenie pojazdu przez specjalistyczne firmy. Wówczas poznamy nie tylko kraj pochodzenia pojazdu, ale też dowiemy się o jego historii drogowej oraz poprzednich właścicielach. Pamiętajmy, aby też nie nadużywać tego narzędzia. Takie zlecenie ma sens w przypadku, gdy jesteśmy konkretnie zainteresowani danym pojazdem, i nasze dotychczasowe oględziny nie wykazały żadnych wątpliwości co do stanu pojazdu. Usługa sprawdzenia pojazdu bądź co bądź kosztuje, i w przypadku nadużywania tego narzędzia, szybko może się okazać, że zakładany budżet na zakup może się skurczyć.

Nawiązując jeszcze do początku tematu – ważna jest też logika w zakupie samochodu z rynku wtórnego. Zastanówmy się, czy biorąc pod uwagę liczbę sprowadzonych pojazdów, która legitymuje się „”bynajmniej”” w ogłoszeniach pochodzeniem z kraju za Odrą, Niemcom nie zostało czasem korzystanie z komunikacji zbiorowej, bo chyba nie mają już czym jeździć.

W kolejnym artykule poruszymy kwestię silnika i niektórych „tricków” powszechnie stosowanych przez Panów trudniących się sprzedażą aut używanych.

http://www.ridetolive.pl/

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here